Galtona się kłania - talent aktorski nie jest dziedziczny. Rodziców ma wybitnych, lecz cóż z tego, skoro, jak to powiedział na pewnej zakrapianej imprezie pewien reżyser (w tajemnicy, oficjalnie tego nie powtórzyłby, ale to w środowisku jest tajemnica poliszynela) "tak gra, że gdyby na scenie było tylko krzesło i ona, to zwróciłbyś uwagę na to krzesło"