Nieudany film - to raz. Zdarza się. Ale Karolina Gruszka, aktorka z wielkim potencjałem, zagrała tu naiwną, głupiutką, a miejscami wręcz infantylną i jakby niedorozwiniętą dupkę (Ta "dupka" pasuje mi tu jak ulał). Robi głupie miny i ma irytujący, piskliwy głosik. Bardzo słaba rola. Pewnie na planie zastanawiała się już, na co wyda swoje honorarium, zamiast próbować nadać "Eli" jakąś barwę.
A może właśnie "Ela" miała taka być, a Karolina Gruszka jako aktorka z wielkim potencjałem potrafiła wcielić się w naiwną i głupiutką dupkę? To się nazywa aktorstwo.
Gruszka po prostu zagrała taką postać jaką dostała do zagrania i tyle. Gdyby w innym filmie miała np. zagrać niemowę to pewnie twoje pretensje byłyby o to, że nic nie mówi ? :D
Prawdziwe aktorstwo polega przecież właśnie na tym że gra się różne role, a nie za każdym razem siebie. Siebie to "grają" naturszczycy, czyli różne Mroczki, Cichopki itp.
Brawo, brawo, brawo. Święta prawda. Do tych Mroczków i Cichopków dorzuciłbym jeszcze Kotów i Karolaków. Jedno kopyto i takie bez emocji.
Tomasz Kot jest świetnym aktorem, co pokazuje w całym wachlarzu różnym ról.
Wpis jest co prawda sprzed dwóch lat, ale już wtedy miał bardzo dobre role swoim na koncie.
Pozdrawiam
A skąd wiesz, że właśnie taką postać dostała do zagrania? Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Odstawiając domysły na bok, sens mojej wypowiedzi nie był tylko taki, że mnie irytowała, ale też taki, że zagrała to po prostu źle. W którym miejscu o tym piszę? Podpowiedź: tuż za nawiasem. I gdzie ja napisałem, że ona powinna "zagrać" siebie? A dorzucenie do puli Mroczków i Cichopek to już taki marny, pusty banał. Wszyscy już wiedzą, że oni są miernotami, po co ciągle o tym pisać?
Naprawdę uważasz że Gruszka jest tak słabą aktorką ? Tyle że oczywiście "z wielkim potencjałem" ?
zacytuję: "zagrała tu naiwną, głupiutką, a miejscami wręcz infantylną (...)".
Czyli "zagrała" czy nie ?
O co Ty mnie właściwie pytasz, bo trochę się gubię? Gdzie napisałem, że nie "zagrała"? I czemu nie odpowiesz na poprzednie pytanie, również zacytuję: "A skąd wiesz, że właśnie taką postać dostała do zagrania?" ?
A propos Karoliny G. przynajmniej ma dobrą dykcję, bo pana Dziędziela zrozumiałam jedynie w połowie. Film jak dla mnie zbyt stylizowany na produkcje "made in Hollywood". Jeszcze mogłabym się "przyczepić" do P. Adamczyka, ale nie chcę narażać się jego fankom. ;P
Adamczyk to kolejny przykład świetnego aktora, który marnuje się w kiepskiej polskiej komercji. Najbardziej mnie śmieszy jak strasznie chce się odciąć od "papieża" i przyjmuje co rusz to pikantniejsze propozycje ;) Dobry aktor i rozumiem, że chce sobie zarobić, zresztą to jego praca, tylko mógłby nareszcie zagrać w jakiejś produkcji wyższych lotów.
U Szymona Majewskiego kiedyś powiedział, że bardzo chciałby zagrać "menela" i widzę, że konsekwentnie się stacza do celu, rola po roli. ;-) Też zauważyłam w jakimś tanim programie, że uwiera go ten papież, a jak dotąd to jego najlepsza kreacja. Oczywiście możesz się ze mną nie zgodzić. ;-)
Pragnienia miłości jeszcze nie oglądałam, a miałam na to cały rok pod znakiem Chopina. ;-) P.S. Przypomniałam sobie, że całkiem nieźle Adamczyk wcielił się w Larsa Rainera w "Czasie Honoru".
Owszem, bohaterka była irytująca, ale taką postać miała zagrać. Pod koniec filmu Ela rozmawia z dziennikarką (scena na balkonie w czasie burzy):
"- A jak wtedy pojechałam na to spotkanie z Szewczykiem, żeby mu pokazać zdjęcia...
- Tak?
- Dlaczego ty nie mogłaś tego zrobić?
- Ojciec się upierał. Bał się, że Szewczyk może mnie rozpoznać jako dziennikarza.
- Hm!
- A co? Masz o to do mnie żal?
- Nieee... Nie mam. - uśmiecha się zamyślona bawiąc się kubkiem - Tak se pomyślałam, że mnie wybrałaś, bo jestem taka naturalna i naiwna.
- Ach, tak. to też!"
Gruszka w tym filmie jest mega irytująca, trudno jest mi znieść sceny z nią. Nawet jeśli ma grać głupią i infantylną to można to zagrać przekonywająco.
Czyli wynika z tego że zagrała świetnie skoro tyle osób zirytowała jej naiwność.