Co 20 minut cycki albo lepiej. Ja nie mam nic przeciwko pięknym kobietom i nagości w filmie, póki czemuś ona służy. Natomiast ilość scen z Boczarską w pełnym negliżu jest w tym "Różyczce" nagromadzona do granic dobrego smaku.
Nie szkodzi to ogólnemu przekazowi filmu ale jednak trochę denerwuje.
Co do reszty: niełatwo ogląda się obraz, w którym do głównej bohaterki czuje się odrazę, ale film jest bardzo dobry. Sprawnie pokazuje mechanizmy parszywego systemu sykofantów, który następnie zjada własne dzieci.
Przez te ,,cycki" to film traci wiarygodnośc bo ich właścicielka opala się topless co wówczas było no ,hmm... egzotyczne.Przynajmniej reżyser się rozwija,po dwóch ramotach robi film na 5/10.Ukłony,esforty.
Czasami są związki tak oparte na namiętności, że to jest masakra jak gigantyczną rolę odgrywa sex. Takie pary często się rozstają, ale w trakcie trwania związku łóżko i cielesna pasja mają niesamowite znaczenie. Ja z przyjemnością patrzyłem na Boczarską, ale ja jestem uzalezniony o seksu ;)
Nocturne, właśnie to było wartościowe w tym filmie, że główna bohaterka nie była przedstawiona w sposób jednoznaczny (przed seansem niesłusznie obawiałem się, że tak właśnie będzie), pokazano ją jako uwikłaną w sytuację bez wyjścia. Być może Kidawa - Błoński chciał tym filmem pokazać, żeby nie oceniać jednoznacznie źle np. niektórych osób współpracujących z SB, i żeby starać się na te sprawy patrzeć z szerszej perspektywy.
Hmm... Moim zdaniem dobrze wiedziała w co się pakuje i mimo, że wyraźnie miała moralne opory, nie powstrzymało jej to. Scena, w której kwituje odbiór perfum za swoją pracę dobitnie na to wskazuje. Oczywiście wyrzuty sumienią ją gryzą przez resztę filmu.
Według mnie błędnie zinterpretowałeś/aś tę scenę z perfumami. Kamila się na początku ucieszyła z perfum, bo myślała że dostaje od je Romana. Widać było, że zrzedła jej mina i posmutniała, kiedy Roman kazał jej pokwitować odbiór, bo tak naprawdę jest to nie od niego prezent, ale od Państwa.
Ilość nagości również mnie irytowałam ale zauważyłam że sceny seksu z Romanem były pełne porno a z Adamem były subtelne. Moze ta nagość miała pokazywać roznice tych dwóch kochanków.
Tak to wygląda w każdym filmie, w którym jedną z głównych ról gra atrakcyjna, najczęściej w blond włosach kobieta.
Aktorzy nie wybierają, kiedy i ile razy rozbierają się na ekranie. To całkowita odpowiedzialność i wina reżysera. Aktorzy wykonują tylko jego polecenia.
Masz rację. Nazywa się to uprzedmiotowieniem seksualnym. I to od razu ukazuje nam reżysera-mężczyznę, który nie ma szacunku do kobiet. Co do reszty: Jedyną postacią, która tutaj całkowicie odraża, jest tajny agent. Nie pamiętam bardziej obrzydliwego przedstawienia toksycznej męskości.
Tymi cyckami Boczarska wniosła trwały wkład w historię kina polskiego. Jak Dancewicz. Oczywiście proporcjonalnie trochę mniejszy wkład. Te cycki to właściwie jedyne co było interesującego w tym nudnym filmidle.