Z takiego pomysłu i takich fantastycznych aktorów można było wycisnąć znacznie więcej. Brakuje tego "coś" czyli żaru i energii. Fabuła trochę naciągana i nie do końca wiadomo o co chodzi, choć w tego typu filmach nie to jest najważniejsze.
Zaskakujące role i ciekawa choć przerysowana scenografia, Anna Dymna genialna. Mimo zastrzeżeń, polecam film, bo można przy nim odpocząć i czasem się zaśmiać.
Całkowicie zgadzam się z przedmówcą. Mogło być trochę lepiej ale i tak było dobrze.
Natomiast nie rozumiem co w tym filmie robiła Natalia Rybicka. To osoba, o której istnieniu dowiedziałam się właśnie z tego filmu. Pierwsze kroki po seansie filmowym skierowałam na Filmweb, żeby zapoznać się z twórczością tej Pani i okazało się, że nie widziałam żadnego filmu z jej udziałem.
Natalia Rybicka w roli Famme Fatale jest fatalna w każdym sensie tego słowa. Widziałam już wiele kobiet fatalnych w filmach noir, komediach, dramatach ale czegoś takiego jeszcze w życiu.
To był koszmar. W połowie filmu uczuliłam się na jej postać, pod koniec już nawet nie musiała mówić - wystarczyła jej obecność.
Nie wiem co reżyser w niej widział - kompletnie nietrafiona obsada.
Coś nie tak z dykcją, grą aktorską, twarzą, mimiką - wszystko mnie w tej postaci irytowało.
Może w innych rolach się sprawdza - w tej poległa.
Miałam dokładnie takie samo wrażenie. I niestety ta jedna nieudana rola zepsuła mi cały film :( Nietrafiony casting lub kiepska aktorka. Widziałam dawno temu "Żurek" ale totalnie go niestety nie pamiętam. W tym filmie była po prostu drewniana co było tym bardziej widoczne przy dobrym Stuhrze. No i zero chemii między bohaterami. Większe emocje we mnie wzbudził "romans" pana Suppe :D A szkoda bo film mógł być naprawdę udany.
Zgadzam się w 100 %. Aktorka w roli Modesty niestety nietrafiona. Spodziewałam się od tego filmu czegoś więcej, zabrakło mi energii,zwłaszcza w romansie głownych bohaterów..szczęście że byli Pszoniak i Dymna, rewelacja tego filmu.
Polecam, wspomniany tu już, "Żurek", tam Rybicka (wówczas szesnastoletnia) stworzyła naprawdę dobrą rolę. A i film jako całość jest kapitalny.
Z N.Rybicką jest jak ze Żmudą-Trzebiatowską, nawet powrót do szkoły może nie pomóc.
Zgadzam się. Moim zdaniem Żumada-Trzebiatowska w ogromnym stopniu przyczyniła się do kiepskiej oceny filmu "Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć". Myślę, że film bardzo by zyskał gdyby żeńskie postacie były dobrane bardziej adekwatnie. Gdy widziałam Żudę-Trzebiatowską na ekranie, podczas seansu, czułam ogromne zażenowanie.
Żeby poznać biografię polskiego twórcy idzie się na filmpolski.pl a nie na filmweb. Trzeba umieć odróżnić fachową, profesjonalną strinę od podróby takowej.
Czy ja wiem? Często korzystam ze strony FilmPolski, jednak najczęściej by dowiedzieć się czegoś o teatrze. Strona ta faktycznie jest profesjonalna - informacje na niej zawarte są czysto encyklopedyczne. Jednak nie można na niej zamieszczać ocen ról oraz aktorów, nie można też wymieniać się poglądami.
Dodatkowo powstał czteroodcinkowy serial ukazujący pełną ( i wg twórców- lepszą ) wersję Excentryków... może w tej postaci film ten będzie faktycznie lepszy, skoro sam autor uznał, że wersja kinowa nie oddaje pełnego klimatu Excetryków, to musi być coś na rzeczy... Niestety nie wiem, kiedy odbędzie się jego premiera. (info z Trójki, z wywiadu z Januszem Majewskim)
To ciekawe. Nie wątpię, że serial może być lepszy, i to znacznie, bo film właśnie sprawia wrażenie nazbyt pociętego i niewykorzystującego pomysłów do końca. Dzięki za cynk :)
Obejrzę z przyjemnością. Uważam że film był świetny i dziwią mnie malkontenckie narzekania przedmówców. Takiej obsady i gry, takiej scenografii, muzyki i dowcipu na poziomie dawno nie było w polskim kinie. Ostatnio słyszałem jak sam Stuhr mówił że to jego najlepszy film i ja się z tym zgadzam.
Otóż to! 'Excentrycy' są magiczni, klimatyczni i czarujący. Również nie rozumiem skąd zarzuty wobec filmu Majewskiego. Być może bez miłości do swingu i lat 50-tych ciężko zakochać się w tym niebanalnym filmie. A może to nie jest film dla współczesnego widza? Na moim seansie byłam jedyną osobą poniżej 30-stki.
Ale kiedy ja właśnie bardzo lubię swing, dixieland, itp. Bink Crosby, Glenn Miller, Benny Goodmann itd. Lubię lata 20-te, 50-te, 60-te, 70-te, 80-te. Mam większość oryginalnych utworów wykorzystanych w filmie. Uwielbiam też filmy czarno-białe. I właśnie dlatego uważam, że w tym filmie czegoś brakowało, tylko nie do końca umiem sprecyzować czego. Może moje oczekiwania były zbyt wygórowane:)
Ps. Oprócz Natalii Rybickiej do kitu był operator.
Anna Dymna rewelacyjna :) Ona i Sthur uratowali ten film. Największa porażka filmu była zdecydowanie Natalia Rybicka... była dla mnie niewiarygodna i irytująca, z inną aktorką w tej roli film wypadłby dużo lepiej.
Zgadzam się z powyższą opinią. Natalia Rybicka - drewno umalowane szminką. Miała być femme fatale, a wyszła nijako. Sonia Bohosiewicz nawet kiedy nie mówi/nie śpiewa stojąc obok Rybickiej przyćmiewa ją. Zresztą jak każdy inny aktor. Kiedy była w centrum sceny moją uwagę skupiali muzycy z tyłu (genialny Zborowski i Ferency). Mam wrażenie, że Joanna Kulig, która miała zagrać Modestę byłaby o wiele lepsza. Niestety złamała nogę i musiała zrezygnować. Natalia Rybicka zaniżyła jakość filmu.
Ale czy ta postać nie miała taka być? Wyniosła, tajemnicza, zimna. W książce bez przerwy powtarza swoje "master-blaster". To dopiero jest irytujące :).
Oczywiście trudno się było spodziewać rozmachu jak przy Wielkim Gatsbym chociażby, ale nie wiem tak do końca, czy brak głębszego uchwycenia realiów epoki to kwestia tylko budżetu, czy też wyobrażni .
Tak, to o czym napisałeś było w książce i jej czytanej wersji, której słuchałem w radiowej Trójce. Powieść została kapitalnie zinterpretowana przez Edytę Jungowską i Marcina Przybylskiego. Wiadomo. że film rządzi się swoimi prawami, i nie wszystko można przenieść na ekran, stąd chyba brak tego "ognia". Plus za muzykę i grę aktorską, ale jednak został niedosyt. Znowu ten sam dylemat "Może najpierw powinienem obejrzeć film". Ale czy to pierwszy raz, że X muza nie dotrzymuje kroku swoim starszym siostrom? Niestety nie...
Też się zgadzam.Podobał mi się,ale właśnie czegoś brakowało.Także wątpię czy będę do niego wracał,jak do innych filmów Majewskiego.
Drugoplanowe role Pszoniaka i Dymnej to absolutne majstersztyki, do tego cudowna muzyka i za to daję 7/10 !!! Cała reszta bez znaczenia