Największą siłą "Anatomii upadku" (obok rewelacyjnej roli Sandry Hüller) jest jej perfekcyjny scenariusz, dzięki któremu czujemy się jak sąd oceniający sprawę (nie wiemy tak naprawdę nic więcej niż to, co słyszy sędzia podczas rozprawy). Warto szczególnie zwrócić uwagę na sposób przedstawienia w filmie dwóch dowodów (będą spoilery):
1. Nagranie kłótni pomiędzy Sandrą i Samuelem - zostajemy przeniesieni w sam środek kłótni (reżyser nam ją pokazuje, znajdujemy się w domu głównej bohaterki) tylko w zakresie, w jakim dialogi uczestników da się bez problemu wyodrębnić na nagraniu. Słuchając taśmy sąd dokładnie wie, kiedy słychać głos Sandry, a kiedy Samuela. Dlatego też tę część oglądamy niejako bezpośrednio, "jesteśmy" obok Sandry i Samuela. Jednak w momencie kiedy na nagraniu pojawiają się głosy szarpaniny, jako widzowie wracamy na salę sądową. Nie oglądamy dalszej części kłótni jako "bezpośredni obserwatorzy", bo też ci którzy odsłuchiwali nagrania w sądzie nie mogli jednoznacznie wiedzieć, kto odpowiada za dane odgłosy. Tak więc, tak samo jak sąd, musimy zdecydować, co uznamy za najbardziej prawdopodobne.
2. Ostatnie zeznanie Daniela - tutaj, inaczej niż w pierwszym przypadku, nie ma żadnego nagrania, żadnego dowodu, który jednoznacznie mógłby wskazać, iż rozmowa z ojcem naprawdę się wydarzyła. Dlatego, odmiennie niż przy scenie kłótni, Samuel nie mówi swoim głosem. Porusza ustami, ale głos podkłada mu Daniel. Sposób przedstawienia dowodu sugeruje, że Daniel mógł kłamać. Do czego osobiście bym się przychylał, biorąc pod uwagę:
- jak łatwo przyszło chłopcu zmienić zdanie, co do miejsca, w którym się znajdował,
- do jakich czynów potrafił się posunąć, gdy bardzo chciał uwierzyć w jakąś wersję wydarzeń (podtrucie psa, poprzez które chciał sobie udowodnić, że ojciec faktycznie mógł próbować popełnić samobójstwo),
- jego rozmowę z Marge (iż czasem trzeba podjąć decyzję i iść w wybraną stronę),
- początek jego zeznania, w którym chłopiec wykazał się inteligencją i bystrym myśleniem (a więc byłby w stanie wymyślić historię z ojcem),
- objęcie matki pokazujące, że Daniel się nią zaopiekował.
Powyższe nie zmienia jednak faktu, że nawet jeśli Daniel kłamał, to i tak nie znaczy to jeszcze, że Sandra była winna (bo osobiście uznałbym, że była niewinna) ;)
I ta niepewność, wynikająca właśnie ze sposobu przedstawienia nam dowodów, czyni ten film tak dobry.
Nawet jeśli, to koleś i tak sam by się zabił. Na sali pada informacja, że brał 20mg escitalopramu, a konował, który mu go przepisał (bo to nie psychiatra, tylko psychoanalityk, a ci się tak mają do psychiatrii jak homeopatia do medycyny), mówi, że jako "tarczę emocjonalną" xD. Escitalopram to bardzo mocny środek ssri, przeciwdepresyjny i przeciwlękowy, a taka dawka jest sroga
Biorę escitalopram actavis. To to samo? Od 10 lat - 5 mg. Nie wiedziałam, że to mocny środek. Dostałam przeciwlękowo, gdy zaczęłam mieć napady lęku z powodu poważnych kłopotów ze stawami. Od razu pomógł, psychicznie czuję się dobrze.
Wszystko jest indywidulanie dobierane przez lekarza pod konkrentny przypadek. Co nie zmienia faktu, że jest to obiektywnie spora dawka. Jak u ciebie jest wszystko w porządku, to super, dobrze, że działa jak trzeba.
lukarian, widziałem twoje komentarze pod recenzją filmwebu, widzę ten tutaj, nazwę cię po imieniu - troll, hejter, do widzenia typie, bądź frustratem gdzie indziej. albo jak jesteś taki inteligentny, jak ci się wydaje, wnieś coś do dyskusji swoim komentarzem. bez odbioru.
jest to dawka maksymalna, ale czy sroga? nie powiedziałabym, a leczenie w psychiatrii nie jest zero jedynkowe
Jak możesz w takim miejscu polecać jakikolwiek lek? Tobie pomógł, dla kogoś może być nieskuteczny/nieadekwatny. To lek. To rozwiązanie, które przepisuje lekarz dla konkretnego pacjenta gdy są ku temu medyczne wskazania. To nie suplement diety, kosmetyk czy restauracja, którą można polecić lub nie...
Nie jest bzdura to dobry lek który nie otumania bardzo mi pomógł w depresji i lękach ...poprawia poziom serotoniny i nie uzależnia...nie brałas to nie mów
Proszę się nie przejmować ten co nie przeszedł depresji stanów lękowych może sobie pogderać ...nie wiedzą jak to jest czuć się jak umarły za życia nie spać nie mieć siły na nic modlić się o życie
Jest to dawka maksymalna. Określenie "sroga" jest mocno nieprecyzyjne i nadinterpretuje. Brałam dawkę 20 mg escitalopramu jako kobieta 49 kg i czułam się w porządku. Proszę nie siać popeliny na temat środków antydepresyjnych.
Fajnie opisane, miałem podobne wnioski, a właśnie wyszedłem z seansu. Mimo wszystko uważam, że Sandra zabiła, a Daniel skłamał chcąc ją ratować i mieć jedno rodzica przy sobie.
Na że Sandra jest winna bardzo naprowadza scena jedzenia kanapki w łóżku w 2 godzinie i 9 minucie filmu. Sandra jest wtedy sama i słyszy z telewizora oskarżających ją dzeinnikarzy. Mimo tego widzimy na tej twarz totalny spokój, przeżuwa powoli kanapkę - osoba winna albo wyłączyłaby telewizor, albo zareagowałaby bardzo emocjonalnie ...co prawda można przyjąć, że była już tak zmęczona oskarżeniami, że i rozmowa w telewizji nie zrobiła na niej wrażenia... ale tu przychodzi z pomocą następna wskazówka, tym razem symboliczna - Daniel ma chorobę oczu, nie widzi wszystkiego takim jak jest w rzeczywistości. Myślę że tworząc scenariusz autorzy z rozmysłem za kotarą symboliki i pozornie błachej sceny zostawili nam widzom dowody zbrodni.
Poczekaj... ale Sandra praktycznie w większości scen pokazywała niepoprawny spokój, nawet tuż po śmierci partnera potrafiła "trzeźwo myśleć", a nawet się uśmiechać. To niestety było kompletnie nienaturalne w tym filmie.
Tak, może się uśmiechać, bo nie jest osobą emocjonalną, co widać w jej kłótni z mężem. Ponadto, jeśli ona zabiła, to czemu ma okazywać emocje? Przecież dokładnie tego chciała.
Miej na uwadze, że w tym momencie sprawa toczy się już bardzo długo, tj. ponad rok. Raczej w ciągu tego roku Sandra miała czas, żeby uodpornić się emocjonalnie na to, co mówią o niej inni ludzie, media, itd. Poza tym z filmu wynika, że jest to kobieta o dosyć mocnej psychice, w przeciwieństwie do swojego męża, nie jest też jakoś ogromnie emocjonalna. Więc moim zdaniem wnioski, które wysnuwasz na podstawie tej jednej sceny, są mocno naciągane.
Nie ma wpływu na to, co mówią o niej w telewizji. Więc po prostu słucha i je kanapkę.
Chociaż mam inne zdanie co do osoby winnej, to właśnie podobnie skojarzyła mi się choroba Daniela; dla mnie jest tu nawiązanie do Temidy i przy okazji krytyka wymiaru sprawiedliwości - nie wolno zapominać, że Daniel był synem dwojga pisarzy, a jego rozmowa z kuratorką wpasowuje się idealnie.
Nie. Wg mnie zmarnowany czas. Ale Tobie może się spodobać. Taki w sumie dokument.
Słuchając kłótni bohaterów, możemy stwierdzić kom był Samuel. Widać, że miał kompleksy względem Sandry. Zachowywał się o wiele bardziej agresywnie i ewidentnie nie miał racji. Zawistny, zazdrosny gość, który postanowił na złość mamie odmrozić sobie uszy, albo po prostu jego urażona duma nie pozwoliła mu dalej żyć. Film przyzwoity, ale bez zachwytów.
Zgadzam się. Typ ma czelność wypominać żonie, że ta narzuca mu język (który dla niej samej nie jest językiem ojczystym, a i on sam biegle się nim posługuje, dziecko jest dwujęzyczne, więc gdzie jest problem?), podczas gdy ona przeprowadziła się dla niego do jego kraju. Serio, trudno obronić jego argumenty, mimo że Sandra też ma swoje za uszami.
"swoje za uszami" xDDD piękny eufemizm. No tak zdradza go z kim popadnie, ukradła pomysł na powieść, dobijała psychicznie a na koniec zabiła... Takie tam małe występki
Ciekawi mnie inna sprawa, - czy rzeczywiście jest możliwe, aby żądano, by dziecko zeznawało przeciwko matce i w rezultacie spadła na nie decyzja, czy matka jest winna. Sugerowanie, że jeśli nie wie, ma zdecydować, jak czuje.. jak dziecko ma udźwignąć taką odpowiedzialność? Chłopiec nie jest odpowiednio chroniony, przeżywa traumę i musi osądzić, czy mama zabiła tatę.. to nieludzkie.
Mam wrażenie, że o dziecku nikt tam nie myślał, a to on przeżył największą traumę.
Piękna jest ta scena dialogu Daniela z sędzią, świetnie pokazuje hipokryzję dorosłych, którzy nie chcą mówić "przy dziecku" zapewne np. o seksie, ale nie widzą, że cały ten proces już go krzywdzi.
Moim zdaniem m.in. właśnie niewiarygodnie odpowiedzialna rola 11-latka w tej całej rozprawie jest ekstremalnie nierealistyczna. To sprawia, że film jest średni/słaby.
Oczywiście, że nie. To niemożliwe w unijnym państwie. Jest osobny wątek na ten temat.
Dokładnie takie samo wrażenie odniosłem. Nieszczęśliwy nieudacznik, który całą winą za swoje porażki próbuje obarczyć żonę często podnosząc to do absurdu jak chociażby dyskusja o tym jakiego języka używają w domu. Zapewne wpkywtna to miało trawiące go poczucie winy za to, że jest odpowiedzialby za kalectwo syna.