Film jest reklamowany jako historia opowiadająca o życiu Mazurkiewicza. Tylko, że zamiast historii o prawdziwej postaci jaką był Mazurkiewicz, dostajemy historię młodego milicjanta, który jest postacią fikcyjną. To po co było w ogóle robić ten film? Poszłam na film o Mazurkiewiczu, a prawie nic się nie dowiedziałam o nim, wszystko potraktowane po łebkach, brak pogłębionej psychologii postaci. W filmie powinno być znacznie więcej Andrzeja Chyry ! Twórcy po raz kolejny zrobili ten błąd, co przy filmie "Amok" Kasi Adamik. Tam też chcieliśmy się dużo dowiedzieć o życiu, motywach, procesie Krystiana Bali i całej sprawie tego morderstwa, a dostaliśmy historię fikcyjnego policjanta Sokolskiego granego przez Łukasza Simlata, który tak naprawdę gra główną rolę w filmie (mimo to dostał na festiwalu w Gdyni nagrodę za rolę drugoplanową). A powinno być znacznie więcej Mateusza Kościukiewicza ! Bez sensu jest reklamować w trailerze film o jednym, a potem dawać coś innego na seansie. To jest wprowadzanie widza w błąd !
Przecież to nie jest film dokumentalny tylko historia oparta na faktach. Jakby w kinie serwowali same dokumenty to można by się porzygać.